Listopad 2019
Łowca Ryby Miesiąca
Łukasz Szlafka
Wszystko o szczupaku
Ostatnio dodane fotki
2018
Łowca Ryby Roku
Damian Powęska
Strony partnerskie
Translate
Logowanie
Aktualnie na stronie
Stop sieciom w PZW

Tomek zdążył już obłowić pewną zatoczkę blachą i pójść 100 m dalej.
Stanąłem na pięciometrowej skarpie i spojrzałem na ten piękny krajobraz zatoczki, która była dokładnie obłowiona przez Tomka.
Od niechcenia zarzuciłem swoją przynętę przed siebie na otwartą wodę, mimo iż wiedziałem, że Tomek ją dokładnie przeczesał swoją wahadłówką.
Już dociągałem przynętę praktycznie do brzegu, gdy nagle z głębin wyskoczył wielki cień i zatoczył łuk łapiąc moją przynętę z ogromnym pluskiem.
Stanąłem jak wryty, nie wiedząc co się dzieje, w czasie gdy mój kołowrotek wydawał charakterystyczny dźwięk wybieranej żyłki...

Każdy z nas, wędkarzy, ma jakieś swoje ulubione, wyjątkowe miejsce, do którego zawsze wraca. Dla jednego będzie to zapomniane bajorko ukryte w leśnej głuszy, dla innego mała pstrągowa rzeczka gdzieś na Pomorzu. Dla mnie takim miejscem jest Narew, rzeka z którą związany jestem od zawsze. Miałem to szczęście, że moi dziadkowie mieszkali nad samym jej brzegiem, w Paulinowie, pod Różanem. Tam też pierwszy raz miałem okazję spacerować nad brzegiem jakże urokliwej w tych okolicach rzeki. Pamiętam pierwsze pływania pychówką (oczywiście zawsze w towarzystwie dziadka), gdy Narew przerażała mnie swoją wielkością i niedostępnością. Pamiętam też pierwsze ryby łowione jeszcze na bambusowe wędki.
Gdy oczami wyobraźni wracam do tamtych chwil wydaje się jakby to było niedawno, jakby minęła tylko krótka chwila. A tymczasem moja miłość do Narwi ciągnie się nieprzerwanie od ponad 20 lat. Tych, którzy nie zaznali tego uczucia muszę jednak uprzedzić i przestrzec – jak każda wielka miłość również i ta jest burzliwa i nie pozbawiona wzlotów i upadków. Jednak mimo tych wszystkich zawirowań zawsze do niej wracam, do mojej Narwi.

Mimo, że zastosujemy techniki C&R podczas lądowania i wypuszczania, to ryba może nie odzyskać równowagi fizjologicznej przez jakiś czas po jej wypuszczeniu. Wykazano, że złowione ryby z gatunku Muskie potrzebowały aż 12 do 18 godzin do całkowitej regeneracji, z kwasicy spowodowanej holowaniem. Podobne czasy zaobserwowano u łososi atlantyckich, które po 10 minutowym holu miały zewnątrzkomórkową kwasicę, która zanikała dopiero po 4 godzinach, oraz poziom mleczanów we krwi pozostawał podwyższony przez kolejne 8 godzin. Porównując hodowlane i dzikie pstrągi wykazano, że zahaczenie ryb powodowało wzrost poziomu chlorków we krwi i wzrost osmolarności osocza, które dopiero po 8 godzinach powracały do wartości prawidłowych.